Wczoraj wróciliśmy, dziś dzielę się wrażeniami, być może ktoś znajdzie jakieś przydatne info.
Dzień Pierwszy Początek wyprawy w Modlinie – standardowo parking, lotnisko, kontrola bezpieczeństwa – tu inaczej niż zwykle brak jakichkolwiek kolejek a jak brak kolejek to panowie mieli dużo czasu więc zarówno mnie jak i mojego syna obmacali jakimiś papierkami które później wkładali do maszyny, maszyna zapiszczała i później dodatkowo zmacali mi cały bagaż tymi samymi papierkami, następnie kontrola paszportowa – niby pierdoła a jaka to niewygoda i dodatkowe utrudnienie. Lecimy Ryanairem, bez wykupionego priorytetu, bez wyboru miejsc – koszt biletów za trzy osoby ( dwie dorosłe i dziecko 9 lat) 550 zł w dwie strony. Lot bez opóźnień 17:20 jesteśmy na lotnisku i tu zaskoczenie dla nas – Stansted to dość duże Lotnisko, przejazd wagonikami to był nasz pierwszy raz, po wejściu na granicę UK pan nawołuje tych co mają nowy paszport aby przeszli na bramkę z której można korzystać mając paszporty biometryczne, niestety przeczytałem na ulotkach że trzeba mieć 18 lat a my jesteśmy z nieletnim więc idziemy do standardowego stanowiska granicznego, naczytałem się o bardzo długim oczekiwaniu ale w moim przypadku wszystko gładko poszło. Następnie ruszamy na pociąg Stansted Express – bilety kupione z 30 dniowym wyprzedzeniem w cenie 40 GB za bilety w obie strony. Pan sprawdzający bilety przy wejściu na perony od razu wskazuje z którego peronu odjeżdża pociąg. Pociąg wygodny i szybki, po godzinie byliśmy na Liverpool Street Station – chwilę obejrzeliśmy dworzec, zakup w pobliskim Tesco czegoś na kolację i jedziemy piętrowym autobusem do hotelu : http://www.ibis.com/pl/hotel-8033-ibis- ... ndex.shtml - przed samym hotelem przystanek, hotel o takim samym standardzie jak ibisy budget w Polsce z tym że pokój trzyosobowy gdzie dziecko miało dodatkową atrakcję bo spało na piętrowym łóżku nad nami, na weekendowy wypad super opcja – koszt dwie doby za 3 osoby 130 GBP – dodatkowo hotel posiada przechowalnię bagażu dzięki czemu nie trzeba przepłacać na dworcu. Po dotarciu do pokoju kolacja, przeżywanie podróży i czerwonych autobusów, sen i odpoczynek.
Dzień drugi O 8.30 Tesco i zakupy na śniadanie, autobus z pod hotelu wiezie nas na Liverpool Street Station – tam znajduje się początkowy przystanek autobusowej linii nr 11 którą wiele osób poleca jako alternatywę dla turystycznych autobusów jeżdżących po Londynie i rzeczywiście trasa bardzo fajna chociaż na początku staliśmy 10 minut w korku, ale mimo to było super, początkowy przystanek więc mogliśmy zając przednie miejsca na piętrze. Polecam taki przejazd za bezcen Dojazd do Opactwa Westminsterskiego – podziwiamy piękno budowli, następnie przechodzimy do położonego obok kościoła św Małgorzaty – zajrzeliśmy do środka, świątynia ma naprawdę fajny klimat ale nasz syn szybko się znudził i oprócz poduszek dla klęczących wiernych nic go nie zainteresowało na dłużej niż chwilę. Następnie udaliśmy się dalej podziwiać min Big Bena, przejście na druga stronę Tamizy i spacer na London Eye – mieliśmy wydrukowane vouchery 2 za 1 które pozwalają kupić dwa bilety w cenie jednego na wiele londyńskich atrakcji ale kolejka skutecznie nas zniechęciła i doszliśmy do wniosku że biorąc pod uwagę piękną pogodę i ograniczony czas nie będziemy go tracić na stanie w kolejkach na. Na pocieszenie dla mojego syna odwiedziny w sklepie Shrek’s Adventure obok London Eye i zakup kubka – będziecie obok to zajrzyjcie, dla tych którzy lubią Juliana i pingwiny będzie ciekawie. Dalej ruszyliśmy zobaczyć Buckingham Palace – po drodze spacer przez Green Park z przystankiem na obiad na parkowej ławce – park naprawdę bardzo przyjemny, świetna piknikowa atmosfera z masą ludzi na kocach i leżakach. Po obiedzie wspomniany Buckingham Palace – w sumie nie zachwycił mnie sam budynek, bardziej podobała mi się brama
;) Następnym celem na ten dzień był Piccadilly Circus – zobaczyliśmy tłumy, słynny neon i udaliśmy się w spokojniejsze miejsce do St. Jame’s Park gdzie posiedzieliśmy na zielonej angielskiej trawce i posililiśmy się kupionymi rogalami. Po spacerze i odpoczynku w parku skierowaliśmy się do Household Calvary Museum gdzie można było zobaczyć maszerujących strażników w tradycyjnych strojach co było nielada przyjemnością dla mojego syna.
Następnie powrót do pokoju, szybka kolacja i kolejna wyprawa – Tower Bridge – tu popełniłem błąd i w nawigację gogle wpisałem London Bridge a to nie to samo, jednak nie ma co żałować – London Bridge też ma swój urok a pozatym jest z niego piękny widok na Tower Bridge na który również trafiliśmy tego wieczoru spacerując brzegiem Tamizy. Powrót do hotelu 22.00 – w ciągu dnia przemieszczanie się komunikacją miejską i piechotą dodatkowo 19,5 km nasz syn padł.
Dzień trzeci 8.00 śniadanie, wymeldowanie, bagaże zostawiamy w hotelu za opłatą 2 GBP od walizki ( Liverpool Street Station cena 10 GBP ). Pierwszy cel Stadion Arsenalu Londyn – jako że mój syn to zapalony piłkarz nie mogło być inaczej, drogę na stadion pokonaliśmy znów autobusem podziwiając różnorodność Londynu – polecam ten środek transportu bo szkoda tracić takie możliwości podróżując pod ziemią. Sam stadion na mnie nie zrobił jakiegoś wrażenia, bardziej na moim synu, natomiast już sklep klubowy Arsenalu to prawdziwy majstersztyk marketingu – oni naprawdę potrafią zarabiać na logo tego klubu – od majtek po łapcie wszystko w barwach klubowych – polecam tam zajrzeć. Ze stadionu ruszamy dalej metrem bo czasu coraz mniej tym razem na drugie śniadanie do Hyde Parku, po śniadaniu spacer do Kensington Palace przed którym można zobaczyć między innymi pomnik królowej Victorii i wspaniały ogród a przed pałacem sztuczne jeziorko z łabędziami i dziwnie wyrośniętymi kaczkami
;) Dość przyrody i zabytków ruszamy na Oxford Street do Primarka - tam szybkie zakupy w gwarze i ogromnej ilości klientów – jak to moja żona podsumowała „ było jak w naszym centrum chińskim” – co prawda jakość ciuchów lepsza i nie śmierdzą tak sztucznością ale cała atmosfera rzeczywiście podobna, po zakupach szybka decyzja że jeszcze zaliczymy M&M’S World – więc w metro i jedziemy - na miejscu bajkowa atmosfera, zapach czekoladowych cukierków, trzeba przyznać że to co robią w tym miejscu robią naprawdę dobrze, zabawki, słodycze, gadżety, atmosfera aż żałuję że nie jestem dzieckiem. Obok następny przybytek dla najmłodszych i dla tych starszych też sklep Nickelodeon - wszystko co związane z kaciastoportym i jego ekipą
;) Czas się kończy, wracamy szybko do hotelu po bagaże, i na lotnisko tą samą drogą i tymi samymi środkami transportu – autobus, stansted express i Ryanair. Podsumowując – fajne miasto warte zobaczenia, wiele zabytków, wiele ciekawych miejsc, ciekawe parki, rozbudowane metro i potężne korki, zero miejskich toalet w porównaniu do Paryża gdzie są bezpłatne na każdym rogu to jak dzień do nocy. Dużo rodaków i człowiek czuje się swojsko.
Koszty za 3 osoby na dwie doby: Parking: 30 zł Samolot: 550 zł Hotel: 130 GBP Transfer z lotniska : 40 GBP Komunikacja miejska: 29 GBP bez limitu Pokonanych piechotą 35 km
Przekazane do IT, sprawa dotyczy zdjęć z iphone'ów i sposobu zapisu i odczytu orientacji. Na razie trafi na listę TODO, ale proszę się nie spodziewać natychmiastowej poprawy.@eroberto1 prawidłową orientację uzyskasz edytując i zapisując zdjęcie w większości programów graficznych, nawet tych domowych jak Picasa
:)
Dzień Pierwszy
Początek wyprawy w Modlinie – standardowo parking, lotnisko, kontrola bezpieczeństwa – tu inaczej niż zwykle brak jakichkolwiek kolejek a jak brak kolejek to panowie mieli dużo czasu więc zarówno mnie jak i mojego syna obmacali jakimiś papierkami które później wkładali do maszyny, maszyna zapiszczała i później dodatkowo zmacali mi cały bagaż tymi samymi papierkami, następnie kontrola paszportowa – niby pierdoła a jaka to niewygoda i dodatkowe utrudnienie.
Lecimy Ryanairem, bez wykupionego priorytetu, bez wyboru miejsc – koszt biletów za trzy osoby ( dwie dorosłe i dziecko 9 lat) 550 zł w dwie strony. Lot bez opóźnień 17:20 jesteśmy na lotnisku i tu zaskoczenie dla nas – Stansted to dość duże Lotnisko, przejazd wagonikami to był nasz pierwszy raz, po wejściu na granicę UK pan nawołuje tych co mają nowy paszport aby przeszli na bramkę z której można korzystać mając paszporty biometryczne, niestety przeczytałem na ulotkach że trzeba mieć 18 lat a my jesteśmy z nieletnim więc idziemy do standardowego stanowiska granicznego, naczytałem się o bardzo długim oczekiwaniu ale w moim przypadku wszystko gładko poszło.
Następnie ruszamy na pociąg Stansted Express – bilety kupione z 30 dniowym wyprzedzeniem w cenie 40 GB za bilety w obie strony. Pan sprawdzający bilety przy wejściu na perony od razu wskazuje z którego peronu odjeżdża pociąg. Pociąg wygodny i szybki, po godzinie byliśmy na Liverpool Street Station – chwilę obejrzeliśmy dworzec, zakup w pobliskim Tesco czegoś na kolację i jedziemy piętrowym autobusem do hotelu : http://www.ibis.com/pl/hotel-8033-ibis- ... ndex.shtml - przed samym hotelem przystanek, hotel o takim samym standardzie jak ibisy budget w Polsce z tym że pokój trzyosobowy gdzie dziecko miało dodatkową atrakcję bo spało na piętrowym łóżku nad nami, na weekendowy wypad super opcja – koszt dwie doby za 3 osoby 130 GBP – dodatkowo hotel posiada przechowalnię bagażu dzięki czemu nie trzeba przepłacać na dworcu.
Po dotarciu do pokoju kolacja, przeżywanie podróży i czerwonych autobusów, sen i odpoczynek.
Dzień drugi
O 8.30 Tesco i zakupy na śniadanie, autobus z pod hotelu wiezie nas na Liverpool Street Station – tam znajduje się początkowy przystanek autobusowej linii nr 11 którą wiele osób poleca jako alternatywę dla turystycznych autobusów jeżdżących po Londynie i rzeczywiście trasa bardzo fajna chociaż na początku staliśmy 10 minut w korku, ale mimo to było super, początkowy przystanek więc mogliśmy zając przednie miejsca na piętrze. Polecam taki przejazd za bezcen Dojazd do Opactwa Westminsterskiego – podziwiamy piękno budowli, następnie przechodzimy do położonego obok kościoła św Małgorzaty – zajrzeliśmy do środka, świątynia ma naprawdę fajny klimat ale nasz syn szybko się znudził i oprócz poduszek dla klęczących wiernych nic go nie zainteresowało na dłużej niż chwilę. Następnie udaliśmy się dalej podziwiać min Big Bena, przejście na druga stronę Tamizy i spacer na London Eye – mieliśmy wydrukowane vouchery 2 za 1 które pozwalają kupić dwa bilety w cenie jednego na wiele londyńskich atrakcji ale kolejka skutecznie nas zniechęciła i doszliśmy do wniosku że biorąc pod uwagę piękną pogodę i ograniczony czas nie będziemy go tracić na stanie w kolejkach na. Na pocieszenie dla mojego syna odwiedziny w sklepie Shrek’s Adventure obok London Eye i zakup kubka – będziecie obok to zajrzyjcie, dla tych którzy lubią Juliana i pingwiny będzie ciekawie.
Dalej ruszyliśmy zobaczyć Buckingham Palace – po drodze spacer przez Green Park z przystankiem na obiad na parkowej ławce – park naprawdę bardzo przyjemny, świetna piknikowa atmosfera z masą ludzi na kocach i leżakach. Po obiedzie wspomniany Buckingham Palace – w sumie nie zachwycił mnie sam budynek, bardziej podobała mi się brama ;) Następnym celem na ten dzień był Piccadilly Circus – zobaczyliśmy tłumy, słynny neon i udaliśmy się w spokojniejsze miejsce do St. Jame’s Park gdzie posiedzieliśmy na zielonej angielskiej trawce i posililiśmy się kupionymi rogalami. Po spacerze i odpoczynku w parku skierowaliśmy się do Household Calvary Museum gdzie można było zobaczyć maszerujących strażników w tradycyjnych strojach co było nielada przyjemnością dla mojego syna.
Następnie powrót do pokoju, szybka kolacja i kolejna wyprawa – Tower Bridge – tu popełniłem błąd i w nawigację gogle wpisałem London Bridge a to nie to samo, jednak nie ma co żałować – London Bridge też ma swój urok a pozatym jest z niego piękny widok na Tower Bridge na który również trafiliśmy tego wieczoru spacerując brzegiem Tamizy. Powrót do hotelu 22.00 – w ciągu dnia przemieszczanie się komunikacją miejską i piechotą dodatkowo 19,5 km nasz syn padł.
Dzień trzeci
8.00 śniadanie, wymeldowanie, bagaże zostawiamy w hotelu za opłatą 2 GBP od walizki ( Liverpool Street Station cena 10 GBP ). Pierwszy cel Stadion Arsenalu Londyn – jako że mój syn to zapalony piłkarz nie mogło być inaczej, drogę na stadion pokonaliśmy znów autobusem podziwiając różnorodność Londynu – polecam ten środek transportu bo szkoda tracić takie możliwości podróżując pod ziemią. Sam stadion na mnie nie zrobił jakiegoś wrażenia, bardziej na moim synu, natomiast już sklep klubowy Arsenalu to prawdziwy majstersztyk marketingu – oni naprawdę potrafią zarabiać na logo tego klubu – od majtek po łapcie wszystko w barwach klubowych – polecam tam zajrzeć. Ze stadionu ruszamy dalej metrem bo czasu coraz mniej tym razem na drugie śniadanie do Hyde Parku, po śniadaniu spacer do Kensington Palace przed którym można zobaczyć między innymi pomnik królowej Victorii i wspaniały ogród a przed pałacem sztuczne jeziorko z łabędziami i dziwnie wyrośniętymi kaczkami ;) Dość przyrody i zabytków ruszamy na Oxford Street do Primarka - tam szybkie zakupy w gwarze i ogromnej ilości klientów – jak to moja żona podsumowała „ było jak w naszym centrum chińskim” – co prawda jakość ciuchów lepsza i nie śmierdzą tak sztucznością ale cała atmosfera rzeczywiście podobna, po zakupach szybka decyzja że jeszcze zaliczymy M&M’S World – więc w metro i jedziemy - na miejscu bajkowa atmosfera, zapach czekoladowych cukierków, trzeba przyznać że to co robią w tym miejscu robią naprawdę dobrze, zabawki, słodycze, gadżety, atmosfera aż żałuję że nie jestem dzieckiem. Obok następny przybytek dla najmłodszych i dla tych starszych też sklep Nickelodeon - wszystko co związane z kaciastoportym i jego ekipą ;) Czas się kończy, wracamy szybko do hotelu po bagaże, i na lotnisko tą samą drogą i tymi samymi środkami transportu – autobus, stansted express i Ryanair.
Podsumowując – fajne miasto warte zobaczenia, wiele zabytków, wiele ciekawych miejsc, ciekawe parki, rozbudowane metro i potężne korki, zero miejskich toalet w porównaniu do Paryża gdzie są bezpłatne na każdym rogu to jak dzień do nocy. Dużo rodaków i człowiek czuje się swojsko.
Koszty za 3 osoby na dwie doby:
Parking: 30 zł
Samolot: 550 zł
Hotel: 130 GBP
Transfer z lotniska : 40 GBP
Komunikacja miejska: 29 GBP bez limitu
Pokonanych piechotą 35 km